13.02.2015

Marzenia czy cele?

Dziś piątek trzynastego, ale ignoruję go totalnie. Poza tym dziś 13 lutego, czyli Światowy Dzień Radia. I od właśnie od radia zaczyna się temat. Marzyłam kiedyś o karierze dziennikarskiej, chciałam pracować w radiu i prowadzić autorską audycję. Na studiach nawet zrobiłam malutki kroczek w tym kierunku i przez krótką chwilę pracowałam w Studenckim Radiu Żak. Na początku czytałam serwisy informacyjne, które trwały może 4 minuty, ale i tak pękałam z dumy! Przez dwa miesiące współprowadziłam też poranną audycję, ale i to jakoś się skończyło. Może troszeczkę spełniłam swoje małe marzenie, a może to wcale nie było marzenie tylko chwilowy "słomiany zapał". 


A jak odróżnić cele od marzeń? Może jeśli nasze marzenia zapiszemy jako cele to uda się je spełnić? Całkiem niedawno, a właściwie ponad miesiąc temu (ale ten czas zapieprza!) skończył się stary rok. Nie zrobiłam wielkiego rozliczenia z rokiem 2014, ale wiem, że większość moich celów udało się osiągnąć. Skończyłam studia podyplomowe, co nie było wielkim wyczynem, ale zawsze! Na listę celów 2014 wpisałam też moje marzenie, wyjazd do Tajlandii, który też udało się zrealizować! Kolejnym punktem była ciąża, dopisana do listy może trochę na wyrost, a tu niespodzianka- podwójne trafienie i bliźniaki, które nawet zdążyły się urodzić w 2014. Prawie same sukcesy, bo kilku punktów nie udało się odhaczyć, ale bilans zdecydowanie dodatni!



Mamy już drugi miesiąc 2015 roku, a ja nie spisałam jeszcze listy postanowień. Może dlatego, że nie kupiłam i nie dostałam (jak co roku) kalendarza, w którym zawsze na ostatniej stronie spisywałam cele. A może jednak pod szyldem CELE wypiszę kilka marzeń trochę na wyrost? Daję sobie czas do końca lutego, na kalendarz i na listę. Mam już nawet w głowie kilka punktów, nie tylko tych rodzicielskich!

A Wasza lista? Jest w kalendarzu, pamiętniku czy w głowie? Macie cele czy marzenia do spełnienia? 


3 komentarze:

  1. nic niezapisane, przecież trzeba czymś zapełnić pustą głowę.. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje zdecydowane marzenie to takie, żeby dzieciaczki mi wreszcie przestały chorować, bo jak nie jedno to drugie, a jak nie osobno to obie na raz. Niestety takie uroki, kiedy jedno jest starsze od drugiego. Pierwsza córka do 3 lat nie chorowała mi wcale, a Mała niestety podłapuje ciągle coś. Pewnie przedszkole Starszej też trochę się do tego przyczynia ale może jak się wychoruje za malucha to później będzie ok :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No chyba nawet za dużo. Trudno to poukładać. A to co najważniejsze zawsze schodzi na drugi plan i tak w kółko. Ale jeden z moich priorytetów to więcej zmarszczek ... koło oczu ... to będzie ewidentna oznaka większej ilości uśmiechu :)

    OdpowiedzUsuń