27.06.2015

Jak ryby w wodzie!

Ciężko się zabrać do pisania od kiedy Q w domu, ale do rzeczy dziś o naszych małych pływakach.

Już w ciąży strasznie jarało mnie to, że maluchy mogą od 4 miesiąca życia chodzić (a raczej być noszone) na basen. Wiedziałam, że jak tylko Kluchy dorosną do tego czasu to czym prędzej potuptamy na basen. Sprawa trochę się przeciągnęła z różnych względów, ale bądź co bądź za namową "środowiska" od początku czerwca chodzimy na basen!

15.06.2015

Daję radę!

Ostatnio często słyszę "Jak dajesz radę?". Ano jakoś daję, bo nie za bardzo mam wyjścia! Sama czasem myślę, że skoro tyle tych pochwał to chyba zasłużyłam na medal z ziemniaka. 

A tak już bardziej serio, to podobno matka w obliczu zagrożenia dziecka jest w stanie zrobić rzeczy nieziemskie. Znam nawet bohaterów historii o tym jak matka bała się, że jej córce podczas kąpieli coś się stało, bo nie odpowiadała na wołanie, zebrała wszystkie siły w swoim małym ciałku i wyważyła drzwi do łazienki. Normalnie myślę, że żadna matka na co dzień nie jest w stanie tego zrobić. Pozdrawiam tu matkę (aktualnie już babcię) i córkę (aktualnie już matkę)- bohaterki tej opowiastki.

Moje córki co prawda nie są niczym zagrożone, ale taka to już nasza matczyna "przypadłość", że trzeba dać radę!


Poniżej moja malutka twórczość na ten temat (niestety tym razem nie doceniona:))

Stoją w pokoju dwa małe łóżeczka
To właśnie tutaj Basia z Tosią mieszka
Codziennie o siódmej, każdego dnia
Startują na hasło "mamo to ja"

Tu kupa, tu pranie, tu na drzemkę czas
I spieszy się mama by nakarmić nas
I bawi się z nami i zmienia pieluchy
I bierze na spacer, odgania złe duchy
I kąpie wieczorem i śpiewa piosenki
A my zasypiamy wsłuchane w te dźwięki

Na drugi dzień wszystko od nowa od rana
Zrozumieć to tylko może druga mama
Bo mały człowieczek wszystko odmienia
I nie ma już rzeczy "nie do zrobienia"


8.06.2015

Baba za kierownicą czyli jak nie być zawalidrogą

Maż już był i się zmył, tak jak ten cały dłuuugi weekend. Trochę pojeździliśmy, trochę poodwiedzaliśmy, generalnie weekend w samochodzie, stąd dzisiejsza refleksja.

Nie jestem jakąś totalną parówką za kierownicą, prawo jazdy zdałam za drugim razem zaraz po osiemnastce, dwa lata temu dorobiłam na motocykl. Na koncie jedna stłuczka na firmowym parkingu i to na tyle, a jeździ się tu i tam szczególnie w weekendy.