27.06.2015

Jak ryby w wodzie!

Ciężko się zabrać do pisania od kiedy Q w domu, ale do rzeczy dziś o naszych małych pływakach.

Już w ciąży strasznie jarało mnie to, że maluchy mogą od 4 miesiąca życia chodzić (a raczej być noszone) na basen. Wiedziałam, że jak tylko Kluchy dorosną do tego czasu to czym prędzej potuptamy na basen. Sprawa trochę się przeciągnęła z różnych względów, ale bądź co bądź za namową "środowiska" od początku czerwca chodzimy na basen!


Wybraliśmy szkołę pływania Wodniś na Teofilowie. Żadna to reklama, tam chodzili nasi znajomi więc i my się zapisaliśmy. Pierwsze zajęcia były stresujące przede wszystkim dla mnie. Najpierw przygotować ręczniki, pieluchy, kostium dla siebie, spakować całość najlepiej w jedną torbę, dojechać na drugi koniec miasta w godzinach szczytu i oddać jedną Kluchę pod opiekę cioteczce. Niby wszystko się udało, ale dziewczyny po wejściu do basenu nie były zachwycone, popłakiwały i generalnie już żegnałam się z basenem. Ale, że cena karnetu "nie w kij dmuchał" to pojechaliśmy na drugie zajęcia i już było cudnie! Dzieciory nie płakały, machały kuloskami, pływaniem tego nazwać nie można, ale zadowolona byłam, że Ho Ho! Choć mam wrażenie, że rodzicom basen sprawia więcej frajdy niż dzieciom to niewątpliwie widzę prawie same pozytywy w takich basenowych zajęciach.

1. W grupie zajęciowej jest 10 dzieci, więc maluchy nawiązują ze sobą kontakt. Niektóre tylko wzrokowy, ale co bardziej szalone łapią się za ręce czy włosy.


2. Polecam na wszelakie zmniejszone bądź wzmożone napięcia mięśniowe oraz w ramach rehabilitacji. Po trzech zajęciach dziewczyny kręcą się jak szalone, obracają się, próbują czołgać jak dżdżownice i w dodatku wreszcie się rozgadały.

3. Baaaaaardzo fajnie prowadzący zajęcia, którzy rzeczowo tłumaczą każde ćwiczenie, pomagają je wykonać i mają oczy dookoła głowy. Dodatkowy mega plus za to, że Pani prowadząca pamięta imiona dzieci (jeśli chodzi o Kluski zawsze pyta na początku która to która).

4. Basen niewielki, ale za to cały do dyspozycji dzieci (nie ma tam innych pływaków) z troszkę wyższą temperaturą więc nie ma szoku po wejściu do wody. 

5. Nurkowanie! Jestem zachwycona, choć początkowo strasznie się bałam. Kluchy nie zamknęły oczu, nie napiły się wody, normalnie hoduję dwa nurki!

6. Dyplom, który na koniec zajęć dostało każde dziecko. Pierwsze Kluskowe dyplomy, a matka TAAAAKA DUMNA!

Co do minusów to na pewno malutka szatnia i fakt, że basen jest na drugim końcu miasta, ale przy wszystkich plusach to naprawdę nic. 

Jeśli choć trochę się wahacie czy pójść z maluchem na basen to szczerze polecam! Dzieciaki czują się jak ryby w wodzie!

2 komentarze:

  1. Dobrze, że macie dwie córki - jedna będzie nurkowała jak wydra, a druga wspinała się jak kot i takim sposobem i mama będzie miała towarzystwo i tata :)

    OdpowiedzUsuń
  2. My chodzilismy od 3miesiaca na Wodny Raj na Rojnej ;) super sprawa takie zajecia w wodzie dla maluchow. Mloda zapoznaje sie z woda, innymi dziecmi a ja jak postepowac z nia w wodzie. Polecamy wszystkim maluchom! ;)

    OdpowiedzUsuń