11.04.2016

Już siedzi? Już stoi? Już chodzi?

Od początku wszystko było zupełnie nowe, pierwsze karmienie, pierwsza kąpiel, wszystkie pierwsze razy. Potem słynne kroki milowe, uśmiech, grymas, gaworzenie. Dziecko rośnie, a wraz z nim oczekiwania. Czekamy na pierwszy ząb, pierwsze podniesienie głowy. I dokładnie tak powinniśmy powoli, spokojnie, cierpliwie czekać. Celebrować każdą małą chwilę, każdy moment, który za chwilkę odejdzie bezpowrotnie. Czemu więc oczekiwanie zmienia się w wymaganie?

Z małym dzieckiem zaczynasz świadomie lub mniej świadomie otaczać się ludźmi z małymi dziećmi. Rozmawiacie, wymieniacie doświadczenia, a potem zaczyna się najtrudniejsze- porównywanie. Zaczynasz dopytywać kiedy zaczęło się przekręcać na brzuch, bo twoje jeszcze się nie przekręca. Kiedy usłyszysz, że tamto dziecko już samo siedzi, zaczynasz je sadzać między poduszkami, udając, że nie widzisz różnicy między SIEDZI a JEST SADZANE. Potem raczkowanie, stawianie przy meblach, chodziki, prowadzanie za ręce, żeby tylko powiedzieć JUŻ CHODZI...



A co u nas?...tak, dziewczyny nareszcie chodzą, czekaliśmy 15 miesięcy. Niby długo, niektóre dzieci chodzą jak mają 10, a inne dopiero po półtora roku. I wszystkie te dzieci są normalne, zdrowe. Fizjologicznie dziecko ma czas na chodzenie do 18 miesiąca życia. My mamy za to pewność, że nie robiliśmy nic na siłę i nic na pokaz. Dziewczyny same tuptają, bez prowadzania, bez bucików ze sztywną kostką. Chodzą, bo wreszcie ich organizm, ich małe mięśnie,  stawy, ścięgna, kości, połączenia nerwowe i mózg ogarnęły ten trudny proces. 
Już prawie poddałam się wyścigowi pod tytułem "co robi już twoje dziecko", ale wytrwałam cierpliwie i cieszę się jak głupia jak widzę te nasze małe tuptaki. 

A wiecie co jest najlepsze? Ostatnio znajoma spytała mnie kiedy dziewczynki zaczęły się przekręcać na brzuch i na plecy. I co? NIE PAMIĘTAM :) Dopiero jak zaczęłam analizować zdjęcia, wyjazdy to dotarłam mniej więcej do tego kiedy to mogło być. Wniosek? Takie rzeczy po jakimś czasie ulatują gdzieś i po kilku miesiącach nie jest ważne czy Rysiu usiadł na 5 czy na 7 miesięcy.

Co jeszcze potrafią nasze dzieci? Wiszą na drążku, trenują "powitanie słońca", robią głupkowate miny, ganiają kota, robią czapkę z miski, perfekcyjnie przewracają kartki w książce, ustawiają klocki bez ładu i składu. Pozwólmy dzieciom być dziećmi...







Niech każdy rozwija się w swoim tempie. Obserwujcie, ale nie zmuszajcie. Nie ulegajcie presji innych, ale cierpliwie czekajcie. Celebrujcie każdą małą chwilę, zamiast narzekać czego to jeszcze nie robi. Te chwile za moment odejdą tak szybko, że nie zdążycie się obejrzeć, a minie kolejny dzień :)

Dobranoc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz