20.06.2016

Pierwszy wywiad z Olą Mamolą!

Zapraszam na krótki wywiad, którego udzieliłam Bartkowi. Bartek to harcerz, dziennikarz pasjonat, wielbiciel komiksów i totalny szaleniec, ale wierze, że kiedyś będzie sławny i bogaty, a wtedy zrobimy wywiad na trzy strony do Dużego Formatu :D
Dzięki Bartek!

Musiałam dodać to zdjęcie!




Dzieci to żadna wymówka

Rozmowa z Olą Mamolą, mamą Basi i Tosi, autorką bloga Ola Mamola

Czym dziewczyny cię zaskoczyły ostatnio?
Tym, że była skarga ze żłobka na Basię. Ukradła koleżance skarpetkę, włożyła do buzi i uciekła. One mnie zresztą codziennie zaskakują. Na przykład mówię - idź wyrzuć brudną pieluchę, i jedna przychodzi i faktycznie wyrzuca. Albo jak zje, to nie możesz zabrać jej talerza, bo ona sama musi odnieść. Mówię: idziemy na spacer i one przynoszą buty, i jeszcze wiedzą, które są moje i Kuby, a które ich. A pamiętam, jak jeszcze półtora roku temu były leżącymi kluskami, które ważyły dwa kilogramy i nie dało się z nimi nic zrobić.

Nie masz poczucia, że bycie rodzicem jest strasznie nudne?
No co ty! W życiu tak nie miałam. Ale zdaję sobie sprawę, że są rodzice, których to nudzi. Tylko my od początku myśleliśmy, że to jest ekstra, bo najpierw dziewczynki były w brzuchu i mogłeś sobie tylko wyobrażać, jak wyglądają. A potem widzisz, że one są naprawdę i nagle zapominasz o świecie przed posiadaniem dzieci. Bo teraz one wypełniają każdą chwilę. To się nie nudzi, tylko czasami jest fizycznie męczące. Ja widzę same plusy bycia rodzicem, choć ostatni raz na piwie byliśmy chyba z dwa miesiące temu.
Kuba (mąż Oli, który bawi się z dziewczynkami): Jak jesteśmy na wspinaniu, to wtedy idziemy ze znajomymi na piwo i bierzemy dziewczyny.

Bierzecie dzieci w góry?
Kuba: Zawsze. Siedem razy były w pierwszym roku swojego życia.
Ola: No tak, bo wszystko zależy od podejścia. Pierwszy raz pojechaliśmy z nimi w góry, jak miały cztery miesiące. Padał śnieg, a my w skały, z wózkiem, w pizdu w las. Mieliśmy auto zapakowane po dach, wzięliśmy farelkę, wanienkę, milion ubrań, wszystkie możliwe lekarstwa, termometry – no, wszystko absolutnie, ale się udało. Z każdym wyjazdem mamy dużo mniej rzeczy w samochodzie. Nigdy ich nie zostawiliśmy samych na dłużej niż jedną noc.
Są rodzice, którzy chcą odpocząć od dzieci. My tak nie mamy. Ja bardzo nie chciałabym, żeby mi umknęło coś, co one nowego zrobiły, na przykład jak Tosia wchodzi na krzesło. Albo to, że one siedzą przy książce, jakby ją czytały naprawdę. Ja chcę to widzieć pierwsza i pierwsza się z tego ucieszyć. To jest mega doświadczenie każdego dnia.

Nie mów mi, że nic się nie zmienia, jak zostajesz rodzicem.
Pewne rzeczy są trudniejsze, na przykład głupie wyjście na spacer. Chodzi o to, że nie można dzieci traktować jako wymówki. Chwilę po tym, jak się urodziły Kluski, Kuba wyjechał na trzy miesiące do pracy i zostałam sama. A mimo to nie było dnia, żebyśmy nie byli na spacerze – mimo że mieszkamy na trzecim piętrze, a wózek trzymamy w komórce. Jak miały pół roku, to pojechaliśmy pod namiot nad morze. Rano było 9 stopni, a ja się zastanawiałam, czy założyć na nie cztery bluzy, czy trzy wystarczą. I tak siedziały obabulone, ale przeżyły. Nie było miejsca, gdzie byśmy pojechali bez nich.

Zawsze mi się wydawało, że po tym, jak zostajesz rodzicem, nic ciekawego się już nie wydarzy.
Jest dużo rodziców, którzy tak się zachowują. Jak im się urodzą dzieci, to cały czas siedzą z nimi w domu. Strasznie mnie to denerwuje i trochę po to założyłam bloga: Żeby odczarować tę wizję matki – polki cierpiącej. Takiej, co do dzieci wstaje i jeszcze mężowi obiad robi. A u nas to Kuba częściej budził się w nocy do dziewczynek. Do tego odbiera je zazwyczaj ze żłobka, aż panie mówią: „Ale pan jest super ojcem”. Kurde, jak ja je odbieram, to nikt mnie nie chwali!
Nie ma nic lepszego niż bycie rodzicem. To, że one się zrobiły ze mnie, no i Kuby, tak po prostu, to jest niesamowite. Jakby mi ktoś kiedyś powiedział, że dzieci są największym szczęściem, to bym pomyślała: ”Dobra, spoko, niech ci będzie”. A teraz... (Tosia, Basia i Kuba wchodzą do pokoju z torbami na głowach). No zobacz, jak wyglądają moje klauny. Wiem, że to są głupoty - a mnie to wszystko cieszy. Jedyne co naprawdę się ukróciło, to imprezowanie, ale bez żalu to zostawiłam. To tak, jakbyś mieszkanie w Pabianicach porównał do imprezy w Paryżu.


Bartosz Józefiak

Tak wiem, fragment o piciu piwa karygodny ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz