Zapraszam na krótki wywiad, którego udzieliłam Bartkowi. Bartek to harcerz, dziennikarz pasjonat, wielbiciel komiksów i totalny szaleniec, ale wierze, że kiedyś będzie sławny i bogaty, a wtedy zrobimy wywiad na trzy strony do Dużego Formatu :D
Dzięki Bartek!
Musiałam dodać to zdjęcie!
Musiałam dodać to zdjęcie!
Dzieci to żadna
wymówka
Rozmowa z Olą Mamolą,
mamą Basi i Tosi, autorką bloga Ola Mamola
Czym dziewczyny cię
zaskoczyły ostatnio?
Tym, że była skarga ze
żłobka na Basię. Ukradła koleżance skarpetkę, włożyła do
buzi i uciekła. One mnie zresztą codziennie zaskakują. Na przykład
mówię - idź wyrzuć brudną pieluchę, i jedna przychodzi i
faktycznie wyrzuca. Albo jak zje, to nie możesz zabrać jej talerza,
bo ona sama musi odnieść. Mówię: idziemy na spacer i one
przynoszą buty, i jeszcze wiedzą, które są moje i Kuby, a które
ich. A pamiętam, jak jeszcze półtora roku temu były leżącymi
kluskami, które ważyły dwa kilogramy i nie dało się z nimi nic
zrobić.
Nie masz poczucia, że
bycie rodzicem jest strasznie nudne?
No co ty! W życiu tak
nie miałam. Ale zdaję sobie sprawę, że są rodzice, których to
nudzi. Tylko my od początku myśleliśmy, że to jest ekstra, bo
najpierw dziewczynki były w brzuchu i mogłeś sobie tylko
wyobrażać, jak wyglądają. A potem widzisz, że one są naprawdę
i nagle zapominasz o świecie przed posiadaniem dzieci. Bo teraz one
wypełniają każdą chwilę. To się nie nudzi, tylko czasami jest
fizycznie męczące. Ja widzę same plusy bycia rodzicem, choć
ostatni raz na piwie byliśmy chyba z dwa miesiące temu.
Kuba (mąż Oli, który
bawi się z dziewczynkami): Jak jesteśmy na wspinaniu, to wtedy
idziemy ze znajomymi na piwo i bierzemy dziewczyny.
Bierzecie dzieci w
góry?
Kuba: Zawsze. Siedem razy
były w pierwszym roku swojego życia.
Ola: No tak, bo wszystko
zależy od podejścia. Pierwszy raz pojechaliśmy z nimi w góry, jak
miały cztery miesiące. Padał śnieg, a my w skały, z wózkiem, w
pizdu w las. Mieliśmy auto zapakowane po dach, wzięliśmy farelkę,
wanienkę, milion ubrań, wszystkie możliwe lekarstwa, termometry –
no, wszystko absolutnie, ale się udało. Z każdym wyjazdem mamy
dużo mniej rzeczy w samochodzie. Nigdy ich nie zostawiliśmy samych
na dłużej niż jedną noc.
Są rodzice, którzy chcą
odpocząć od dzieci. My tak nie mamy. Ja bardzo nie chciałabym,
żeby mi umknęło coś, co one nowego zrobiły, na przykład jak
Tosia wchodzi na krzesło. Albo to, że one siedzą przy książce,
jakby ją czytały naprawdę. Ja chcę to widzieć pierwsza i
pierwsza się z tego ucieszyć. To jest mega doświadczenie każdego
dnia.
Nie mów mi, że nic
się nie zmienia, jak zostajesz rodzicem.
Pewne rzeczy są
trudniejsze, na przykład głupie wyjście na spacer. Chodzi o to, że
nie można dzieci traktować jako wymówki. Chwilę po tym, jak się
urodziły Kluski, Kuba wyjechał na trzy miesiące do pracy i
zostałam sama. A mimo to nie było dnia, żebyśmy nie byli na
spacerze – mimo że mieszkamy na trzecim piętrze, a wózek
trzymamy w komórce. Jak miały pół roku, to pojechaliśmy pod
namiot nad morze. Rano było 9 stopni, a ja się zastanawiałam, czy
założyć na nie cztery bluzy, czy trzy wystarczą. I tak siedziały
obabulone, ale przeżyły. Nie było miejsca, gdzie byśmy pojechali
bez nich.
Zawsze mi się
wydawało, że po tym, jak zostajesz rodzicem, nic ciekawego się już
nie wydarzy.
Jest dużo rodziców,
którzy tak się zachowują. Jak im się urodzą dzieci, to cały
czas siedzą z nimi w domu. Strasznie mnie to denerwuje i trochę po
to założyłam bloga: Żeby odczarować tę wizję matki – polki
cierpiącej. Takiej, co do dzieci wstaje i jeszcze mężowi obiad
robi. A u nas to Kuba częściej budził się w nocy do dziewczynek.
Do tego odbiera je zazwyczaj ze żłobka, aż panie mówią: „Ale
pan jest super ojcem”. Kurde, jak ja je odbieram, to nikt mnie nie
chwali!
Nie ma nic lepszego niż
bycie rodzicem. To, że one się zrobiły ze mnie, no i Kuby, tak po
prostu, to jest niesamowite. Jakby mi ktoś kiedyś powiedział, że
dzieci są największym szczęściem, to bym pomyślała: ”Dobra,
spoko, niech ci będzie”. A teraz... (Tosia, Basia i Kuba
wchodzą do pokoju z torbami na głowach). No zobacz, jak
wyglądają moje klauny. Wiem, że to są głupoty - a mnie to
wszystko cieszy. Jedyne co naprawdę się ukróciło, to
imprezowanie, ale bez żalu to zostawiłam. To tak, jakbyś
mieszkanie w Pabianicach porównał do imprezy w Paryżu.
Bartosz Józefiak
Tak wiem, fragment o piciu piwa karygodny ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz